Red Shark

Wydanie pełnej wersji gry Vulture w jednym z polskich miesięczników o grach przywróciło modę na klasyczne, zręcznościowe strzelaniny. Kontynuuje ją polskie Heli-Heroes, które lada dzień trafi do sklepów. A w co będziemy grać wiosną?

SCENARIUSZ JEST, CZYLI GO NIE MA

Wiosną będziemy grać w Red Shark. Oczywiście nie chodzi tu o rekina, który na skutek oświecenia i towarzyszącej mu skruchy przeszedł na komunizm. Nie chodzi też o czerwonoskórego członka gangu sharksów (kto ogląda amerykańską filmową klasykę, z pewnością wie, o kogo chodzi). Głównym bohaterem omawianej gry jest natomiast śmigłowiec Ka-50. Pilotujący go komandos ma do wykonania kilkadziesiąt ściśle tajnych misji, wykonywanych na zlecenie organizacji międzynarodowej trudniącej się likwidacją problemów na tzw. terenach zapalnych (czyli wszędzie tam, gdzie dość często wybuchają konflikty). W niektórych przypadkach będzie się musiał cofnąć w czasie, by rozwiązać istniejące problemy zanim zaczęły one tak na dobrą sprawę zagrażać światu. To oczywiście klasyczna scenariuszowa głupotka – gdyby np. amerykańscy marines cofnęli się do 1996 roku i wtedy właśnie rozwalili Bazę (al-Quaedę) Osamy bin Ladena, konsekwencje w teraźniejszości oznaczałyby, że przy życiu pozostaliby pracownicy WTC, którzy z kolei mogliby spowodować nowe, nieprzewidziane afery – jednak autorzy gry, jak sami przyznają, jeszcze nie zastanawiali się, o czym tak naprawdę będzie Red Shark. Na razie zajmują się tworzeniem kodu gry i dopracowywaniem poszczególnych misji, a dopiero na końcu stworzą do tego jakieś nieco bardziej spójne i przemyślane ramy scenariuszowe… Ciekawe podejście.

STRONA TECHNICZNA

Gra będzie oczywiście typową arcade’ówką z całą masą różnego rodzaju broni, z dziesiątkami animowanych celów i banalnym sterowaniem. Gracz obserwować ma akcję zza samolotu, w charakterystycznym dla gatunku trybie TPP, lokacje będą zaś rozległe i wymodelowane tak, by bawiący nie miał problemów z identyfikacją części świata, w której się znajduje. Sama gra wyglądać ma nie gorzej niż Heli-Heroes i dostarczać nie mniej emocji. Co prawda robi ją niewielka, niezależna firemka G5 Software, która zgłosiła nawet swój produkt do specjalnego konkursu promującego 'produkcje off’owe’ (jest kino off’owe, ale o grach pierwsze słyszę – przyp. autor), jednak potencjał ma spory. Do napędzania Red Shark posłuży bowiem bardzo dobry, trójwymiarowy silnik wykorzystujący najnowsze karty 3D oraz szereg efektów, których w grach zbyt często się nie ogląda. Jego zastosowanie wymusza dość wysokie minimalne wymagania sprzętowe (Pentium 300, 64 MB RAM, akcelerator 16 MB, koniecznie z najnowszymi sterownikami) i stosunkowo przeciętne wymagania zalecane (Pentium 500, 128 MB RAM, akcelerator 32 MB RAM). Zabawę w trybie multiplayer ułatwi zaś protokół Reaxion Mobile Service Delivery Platform, pozwalający na bardzo szybkie wymienianie informacji pomiędzy komputerami.

POSŁOWIE

Firma Buka, światowy dystrybutor gry, dość często wprowadza gry na terytorium Polski. I jeśli nasz rodzimy Heli-Heroes odniesie suck-ces, to Topware z pewnością nie zawaha się ściągnąć na rodzimy rynek kolejnej zabawki z tego gatunku. Można więc liczyć, że wiosenna premiera Red Shark odbędzie się również i w naszym pięknym kraju. Czego wam i sobie życzę…